11/01/2015

ROZDZIAŁ 1

                            Poszłam do ojca po schodach. Kiedy otworzyłam drzwi ujrzałam ojca, który wyglądał na bardzo zmartwionego. Nie płakał, choć widziałam łzy w jego oczach. Nigdy nie okazywał on uczuć, zawsze był twardy, stanowczy - prawie jak każdy ojciec. Trochę go rozumiem. Jestem bardzo do niego podobna pod względem zachowania. Nigdy nie dam za wygraną, ale również najważniejsi są dla mnie bliscy. Bardzo mi na nich zależy. Nie potrafiłabym bez nich żyć. Idę na tę wojnę, ponieważ chce ocalić moją rodzinę. Zrobię wszystko by skończyć kłótnię.     
                                Po kilku sekundach mojego rozmyślania odezwał się do mnie z prośbą bym go przytuliła. Powiedział to takim tonem, że zaczęłam płakać. Dosłownie. Ostatni raz gdy płakałam to było 7 lat temu, gdy nie udało mi się narysować drzewa, bo kompletnie nie miałam do tego talentu. Teraz już lepiej u mnie z rysowaniem. Potrafię narysować pięknego kota, który potrafi onieśmielić swoim wzrokiem. 
-Wiesz o tym, że zawsze w ciebie wierzyłem i wierzyć będę. Nie będę Ci mówił tego gadania, że dasz sobie radę bo to jest oczywiste. Daj tym ciotom z sąsiedniego królestwa taki wycisk by się zamknęli i podpisali z nami pokój. Teraz ważniejsza sprawa, pewnie wiesz jakie ma właściwości nasz rodzinny miecz i to jest dobra okazja by ci go dać. Pamiętaj by go nie zgubić. Nie będę już ci nic mówił, bo się popłaczę. - powiedział ojciec poważnym tonem, choć zawsze stara się poprawić sytuację swoim dystansem.
-Dziękuję ci bardzo, wiesz, że dam z siebie wszystko. Pamiętaj tylko by podlewać moje kochane kaktusy. - odpowiedziałam spokojnym tonem, uśmiechając się pod nosem.
-Ugh, myślałem, że już o nich nie wspomnisz. Tak, tak wiem, kaktusy to twoje życie. Szkoda że Szczurka mi zabierasz, nie będę mógł się z nim droczyć. I KOMU JA BĘDĘ DAWAŁ PODWÓJNĄ PORCJĘ MIĘSA W SOBOTY? To było moje wyzwanie życiowe by nałożyć tak dużo dla niego mięsa! Będę tęsknił za tym, żeby dopilnować tego i nie zostać podrapanym. - Westchnął ojciec.
- Może wtedy trochę schudnie i nie będzie takim leniem, haha.- roześmiałam się.
-Dobrze kochanie, przygotuj się dobrze do walki, pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. - Odpowiedział z żalem w oczach.
-Dzięki tato. - Odeszłam mile się uśmiechając.
 Cały tydzień spędziłam zajadając się pizzą lub kebabami, oglądając przy tym seriale z moim ojcem oraz głaskając kota. Po tygodniu leniuchowania przyszedł czas na szkolenie. Ten głupi czas by wypróbować swoje umiejętności i opuścić na dłuższy czas rodzinę. Pierwszą rzeczą szkolenia było poznanie swoich nowych towarzyszy - ja niestety trafiłam na debila, ale może się zmienił przez ten czas. Choć wątpię w to. Weszłam do sali i było tam 5 osób, ale jedna osoba, która mnie zobaczyła od razu uśmiechnęła się, Tak to on, to na pewno on. Miał jasne niebieskie oczy i ciemne blond włosy. Rozpoznał mnie i podszedł do mnie.
-Hej Laura. - Powiedział.
-Oo to ty mnie rozpoznajesz, ciekawe. - Odpowiedziałam bez uczuć.
  - A ty mnie nie? Jestem Kuba, twój dawny przyjaciel. Bardzo cię lubiłem. - Uśmiechnął się.
-Ja jakoś ciebie nie, sam wiesz czemu. - Mruknęłam.
-Dlaczego? Co ja ci zrobiłem? - Zapytał zdziwiony,
-Naprawdę nie pamiętasz? Nie pamiętasz tego momentu, kiedy przez ciebie uciekłam z domu z płaczem, bo zacząłeś się nabijać z moich pomysłów, ale to już przeszłość. Nie martw się nie będę ci tego wypominać, ale nigdy tobie nie zaufam. - kontynuowałam - Mam nadzieję, że będzie dobrze się nam współpracować.
 To, że się kogoś lubi, jeszcze nie znaczy, że można mu ufać. 
Stef Penney – Czułość wilków
-Laura, przepraszam, kiedyś myślałem, że jestem fajny, bo obrażam wszystkich, ale moje nastawienie do innych ludzi się teraz zmieniło. Zawszę dotrzymuję słowa i potrafię pomóc.
-To się przekonamy. -Odpowiedziałam, udawając zadowoloną z tego faktu, że się  ,,zmienił''.
Również poznałam innych ludzi. Wendy, Ricky, Sam, Laura to są wspaniałe osoby. Mam nadzieję, że uda mi się zdobyć prawdziwego przyjaciela w tej piątce. Takiego co będzie miał takie same zainteresowania jak ja i będzie kochał koty i kaktusy. A jak nie znajdę to będę silną niezależną kobietą z pulchniutkim kotem co kocha pieszczoty. Ta przyszłość również mi wystarczy.
Kolejny dzień szkolenia polegał na nauce samoobrony. Oczywiście byłam najlepsza, a w dodatku jestem skromna jak widać.
Kolejny dzień to kolejne wyzwanie. Kazano nam nosić przez cały dzień czapkę mikołaja...
---------------------------
I jest kolejny rozdział, będą cześciej jak będziemy miały więcej czasu! :)
*PS przepraszam, że w prologu nie ma akapitów, ale było pisane na telefonie.*
NAPISZ CO O TYM SĄDZISZ W KOMENTARZU ORAZ ZAOBSERWUJ TO BĘDZIE NAM CIEPŁO W SERDUSZKU ♥♥♥ WIĘCEJ KOM= WIĘCEJ DŁUŻSZYCH ROZDZIAŁÓW ♥
/SELLY & MIŚKA 

7/29/2015

PROLOG

Szesnaście lat temu w królestwie  Bilit  urodziła  się  pewna  dziewczynka, która miała na imię Laura. Jej przeznaczeniem było zniszczyć  cały  świat  lub go ocalić.Od zarania dziejów  w jej rodzinie z pokolenia na pokolenie głowa rodziny posługiwała się  magicznym ostrzem. We wcześniejszych pokoleniach myślano, że  jest to nic nie warty miecz. Oczywiście, to była nieprawda. Tak Laura to ja. Pewnie się domyślacie, że mam 16 lat. Rok temu sąsiednie  królestwo  wypowiedziało nam wojnę. Od tego czasu król  i królowa zorganizowali pobór  do wojska. Z każdego  klanu miały zgłosić  się  dwie osoby:dziewczyna i chłopak. Nigdy nie uważałam, że  moje życie  jest usłane  różami. Jednak z każdym dniem robiło się  coraz gorzej. Już  od narodzin byłam  dość  pechowym dzieckiem. Gdy nadszedł  dzień wyborów wylosowali mnie i mojego dawnego przyjaciela. Wtedy  został  nam tydzień. Tylko tydzień  do zgłoszenia się. Nie widziałam  go od 6 roku życia, ale pamiętam,  że  zachowywał  się  jak  totalny dupek. Będąc mała zostałam odcięta od dzieci i trenowałam. Szkoda, że  padło  na mnie, ale cieszę  się, ponieważ  mam największe szanse  by tam przeżyć. Moje życie to był  tylko nieustanny  trening. Będę mogła go wykorzystać w praktyce. Nigdy nie bawiłam się z dziewczynami, bo nie miałam czasu, a nawet jeśli miałam to wolałam już kolegów. Dziewczyny zawsze tylko obgadują, a ja tego nienawidziłam. Sama myśl, że będę musiała odnowić z nim kontakty przerażała mnie. On nie potrafi  normalnie zachowywać się. Zapomniałam nawet jak on ma na imię. Wiem na pewno, że zaczynało się na literę ,,K''. Myślę, że on mnie nie pamięta. Przez ten czas zmieniłam się, nie wiem sama czy na gorsze, czy lepsze. Byłam kiedyś dzieckiem z jasnymi blond włosami i niebieskimi jak bezchmurne niebo oczami. Teraz nie mam już blond włosów. Zmieniłam się również z charakteru. Zawsze byłam nieśmiała i słuchałam się taty, byłam oczkiem w jego głowie. Teraz potrafię postawić na swoim. Nie jestem jakąś wredną babą czy coś. Rozumiecie chyba o co mi chodzi. Moją miłością życia jest taki jeden chłopak, który jest moim kotem. Jest trochę pulchniutki, cały szary i ma niebieskie oczka. Zawsze mi towarzyszy, nawet na treningach. Zawsze jest uśmiechnięty i może mi nie uwierzycie, ale potrafi zadrapać swojego przeciwnika. Taki z niego brutalny kotek. Na imię ma Szczurek. Nie pytajcie dlaczego, byłam kiedyś dziwnym dzieckiem. Powracając do mojego ojca. Był on zawsze surowy, ale to jest dobra cecha według mnie. Straciłam prawie całe swoje dzieciństwo przez niego, ale wiedziałam, że chce dla mnie jak najlepiej. Teraz mi się to przyda. Wiele wam już napisałam o moim życiu. Zaraz będę musiała się wstawić u ojca na poważną rozmowę. 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli spodobało się Tobie to opowiadanie, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub obserwacji. Będzie nam miło. 



Selly & Miśka. ♥