Szesnaście lat temu w królestwie Bilit urodziła się pewna dziewczynka, która miała na imię Laura. Jej przeznaczeniem było zniszczyć cały świat lub go ocalić.Od zarania dziejów w jej rodzinie z pokolenia na pokolenie głowa rodziny posługiwała się magicznym ostrzem. We wcześniejszych pokoleniach myślano, że jest to nic nie warty miecz. Oczywiście, to była nieprawda. Tak Laura to ja. Pewnie się domyślacie, że mam 16 lat. Rok temu sąsiednie królestwo wypowiedziało nam wojnę. Od tego czasu król i królowa zorganizowali pobór do wojska. Z każdego klanu miały zgłosić się dwie osoby:dziewczyna i chłopak. Nigdy nie uważałam, że moje życie jest usłane różami. Jednak z każdym dniem robiło się coraz gorzej. Już od narodzin byłam dość pechowym dzieckiem. Gdy nadszedł dzień wyborów wylosowali mnie i mojego dawnego przyjaciela. Wtedy został nam tydzień. Tylko tydzień do zgłoszenia się. Nie widziałam go od 6 roku życia, ale pamiętam, że zachowywał się jak totalny dupek. Będąc mała zostałam odcięta od dzieci i trenowałam. Szkoda, że padło na mnie, ale cieszę się, ponieważ mam największe szanse by tam przeżyć. Moje życie to był tylko nieustanny trening. Będę mogła go wykorzystać w praktyce. Nigdy nie bawiłam się z dziewczynami, bo nie miałam czasu, a nawet jeśli miałam to wolałam już kolegów. Dziewczyny zawsze tylko obgadują, a ja tego nienawidziłam. Sama myśl, że będę musiała odnowić z nim kontakty przerażała mnie. On nie potrafi normalnie zachowywać się. Zapomniałam nawet jak on ma na imię. Wiem na pewno, że zaczynało się na literę ,,K''. Myślę, że on mnie nie pamięta. Przez ten czas zmieniłam się, nie wiem sama czy na gorsze, czy lepsze. Byłam kiedyś dzieckiem z jasnymi blond włosami i niebieskimi jak bezchmurne niebo oczami. Teraz nie mam już blond włosów. Zmieniłam się również z charakteru. Zawsze byłam nieśmiała i słuchałam się taty, byłam oczkiem w jego głowie. Teraz potrafię postawić na swoim. Nie jestem jakąś wredną babą czy coś. Rozumiecie chyba o co mi chodzi. Moją miłością życia jest taki jeden chłopak, który jest moim kotem. Jest trochę pulchniutki, cały szary i ma niebieskie oczka. Zawsze mi towarzyszy, nawet na treningach. Zawsze jest uśmiechnięty i może mi nie uwierzycie, ale potrafi zadrapać swojego przeciwnika. Taki z niego brutalny kotek. Na imię ma Szczurek. Nie pytajcie dlaczego, byłam kiedyś dziwnym dzieckiem. Powracając do mojego ojca. Był on zawsze surowy, ale to jest dobra cecha według mnie. Straciłam prawie całe swoje dzieciństwo przez niego, ale wiedziałam, że chce dla mnie jak najlepiej. Teraz mi się to przyda. Wiele wam już napisałam o moim życiu. Zaraz będę musiała się wstawić u ojca na poważną rozmowę.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli spodobało się Tobie to opowiadanie, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub obserwacji. Będzie nam miło.
Selly & Miśka. ♥